Na przestrzeni ostatnich tygodni sporo pisałem odnośnie
ubrań rowerowych na sezon jesienno-zimowy. W tym wpisie postanowiłem
podsumować dotychczasowe przemyślenia i zebrać je jako tako w całość.
Na samym początku zacznę od oczywistej oczywistości, czyli
od tego, że w zimie można jeździć na rowerze. Niestety na przestrzeni lat
ciągle spotykałem się z opiniami niby miało, by to być jakieś totalne
wariactwo. Przeważnie z ust ludzi, którzy sobie nie wyobrażają wyjścia na
deszcz bez parasola albo wyjazdu pod namiot na wakacje.
Jazda zimą na rowerze jest możliwa, nie jest specjalnie
trudna i wbrew pozorom daje dużo satysfakcji. I nie należy jej traktować jako czegoś niezwykłego.
Oczywiście trzeba się odpowiednio do niej przygotować zarówno pod kątem
ubrania jak i samego roweru oraz odpowiedniej świadomości. Postaram się
pokrótce opisać teraz te elementy.
Rower na parkingu po całym dniu opadów. Nic tylko wsiadać i jechać... |
Zatem jak się ubrać na rower zimą? Przede wszystkim nie za
ciepło. Powtarzam to jak mantre. Strój powinien być tak dobrany, by po wyjściu na dwór było nam chłodno
czy nawet trochę zimno. Wsiadając na rower szybko się rozgrzejemy, a w
przeciwnym wypadku (jak ubierzemy się bardzo ciepło) już po kilku minutach
będziemy spływać potem, co może być zdecydowanie groźniejsze.
Zimowy strój rowerowy to:
- Koniecznie rękawiczki na dłoniach i nie ma co zgrywać
kozaka, bo będziemy bardzo cierpieć. W ekstremalnych sytuacjach można pomyśleć o założeniu dwóch par lub o wsadzeniu do rękawiczki ogrzewacza chemicznego.
- Długie spodnie rowerowe, mogą być lekko ocieplane.
Ewentualnie dokładamy przez niektórych uznawany za mało męski element: kalesony
(cóż... lepiej być małomęskim i unikać zbytniego wychłodzenia, niż bardzo
męskim i coś sobie odmrozić ; ) ). W bardzo niskich temperaturach można
zastosować trik stosowany czasem przez kurierów rowerowych i na spodnie nałożyć
jeszcze szorty 3/4. Zdecydowanie odradzam jazdę w dżinsach.
- Bluza rowerowa + cienki golf/sweter lub buff na szyję.
Koniecznie ze ściągaczami w rękawach. Wszelkiego rodzaju membrany, materiały
termoaktywne i oddychające mile widziane. Przy bardzo niskich temperaturach dobrze jest wyciągnąć z szafy jakiś softshell czy inny windblock/windstopper.
- Jeździmy albo w butach SPD i do tego ochraniaczach albo w
solidnych butach zimowych (wbrew pozorom można nawet i w górskich). Unikamy wszelkiego przewiewnego obuwia, bo będziemy
cierpieć! Nie zapominamy również o porządnych skarpetach.
- Na głowę zakładamy albo chusty i kask (kiedy nie jest
bardzo zimno), albo po prostu czapkę i w miarę możliwości kask.
- Na koniec zostawiam kwestię jazdy w masce przeciwwiatrowej
ponieważ jest to już sprawa bardzo osobista. Jedni lubią i mogą tak jeździć,
inni (np. ja) szybko mają jej dość i ją ściągają.
Strój opisany powyżej pozwala nam zachować spory komfort
termiczny już przy niezbyt szybkiej jeździe, chroni części ciała najbardziej podatne
na odmrożenie (stopy, ręce) i zapewnia minimum bezpieczeństwa przy wywrotkach
(rękawice, kask, okulary).
To wbrew pozorom jest ścieżka rowerowa. Mniej więcej tam gdzieś powinna być. |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz