środa, 12 grudnia 2012

Zimowa jazda na rowerze ( 1 )

     Na przestrzeni ostatnich tygodni sporo pisałem odnośnie ubrań rowerowych na sezon jesienno-zimowy. W tym wpisie postanowiłem podsumować dotychczasowe przemyślenia i zebrać je jako tako w całość.
     Na samym początku zacznę od oczywistej oczywistości, czyli od tego, że w zimie można jeździć na rowerze. Niestety na przestrzeni lat ciągle spotykałem się z opiniami niby miało, by to być jakieś totalne wariactwo. Przeważnie z ust ludzi, którzy sobie nie wyobrażają wyjścia na deszcz bez parasola albo wyjazdu pod namiot na wakacje.
     Jazda zimą na rowerze jest możliwa, nie jest specjalnie trudna i wbrew pozorom daje dużo satysfakcji. I nie należy jej traktować jako czegoś niezwykłego.  Oczywiście trzeba się odpowiednio do niej przygotować zarówno pod kątem ubrania jak i samego roweru oraz odpowiedniej świadomości. Postaram się pokrótce opisać teraz te elementy.

Rower na parkingu po całym dniu opadów. Nic tylko wsiadać i jechać...
     Zatem jak się ubrać na rower zimą? Przede wszystkim nie za ciepło. Powtarzam to jak mantre. Strój powinien być tak dobrany, by po wyjściu na dwór było nam chłodno czy nawet trochę zimno. Wsiadając na rower szybko się rozgrzejemy, a w przeciwnym wypadku (jak ubierzemy się bardzo ciepło) już po kilku minutach będziemy spływać potem, co może być zdecydowanie groźniejsze.
Zimowy strój rowerowy to:
     - Koniecznie rękawiczki na dłoniach i nie ma co zgrywać kozaka, bo będziemy bardzo cierpieć. W ekstremalnych sytuacjach można pomyśleć o założeniu dwóch par lub o wsadzeniu do rękawiczki ogrzewacza chemicznego.
     - Długie spodnie rowerowe, mogą być lekko ocieplane. Ewentualnie dokładamy przez niektórych uznawany za mało męski element: kalesony (cóż... lepiej być małomęskim i unikać zbytniego wychłodzenia, niż bardzo męskim i coś sobie odmrozić ; ) ). W bardzo niskich temperaturach można zastosować trik stosowany czasem przez kurierów rowerowych i na spodnie nałożyć jeszcze szorty 3/4. Zdecydowanie odradzam jazdę w dżinsach.
     - Bluza rowerowa + cienki golf/sweter lub buff na szyję. Koniecznie ze ściągaczami w rękawach. Wszelkiego rodzaju membrany, materiały termoaktywne i oddychające mile widziane. Przy bardzo niskich temperaturach dobrze jest wyciągnąć z szafy jakiś softshell czy inny windblock/windstopper.
     - Jeździmy albo w butach SPD i do tego ochraniaczach albo w solidnych butach zimowych (wbrew pozorom można nawet i w górskich). Unikamy wszelkiego przewiewnego obuwia, bo będziemy cierpieć! Nie zapominamy również o porządnych skarpetach.
     - Na głowę zakładamy albo chusty i kask (kiedy nie jest bardzo zimno), albo po prostu czapkę i w miarę możliwości kask.  
     - Na koniec zostawiam kwestię jazdy w masce przeciwwiatrowej ponieważ jest to już sprawa bardzo osobista. Jedni lubią i mogą tak jeździć, inni (np. ja) szybko mają jej dość i ją ściągają.

     Strój opisany powyżej pozwala nam zachować spory komfort termiczny już przy niezbyt szybkiej jeździe, chroni części ciała najbardziej podatne na odmrożenie (stopy, ręce) i zapewnia minimum bezpieczeństwa przy wywrotkach (rękawice, kask, okulary).

To wbrew pozorom jest ścieżka rowerowa. Mniej więcej tam gdzieś powinna być.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz