środa, 8 sierpnia 2012

SPD - sobie pedałuj dobrze?


          W tym wpisie postanowiłem przybliżyć trochę czym są pedały SPD. Sam skrót jest trochę tajemniczy, a jego rozwinięcie - Shimano Pedalic Dynamics - wcale wiele nie wyjaśnia, prawda? Przypuszczam, że sporo z Was mogło widzieć nawet takie pedały i rowerzystów z nich korzystających tylko nawet sobie nie zdawaliście, że to to ;).
          Przechodząc do rzeczy, SPDki to tzw. wpinki czyli pedały, które można połączyć bezpośrednio z blokiem przykręconym do buta za pomocą mechanizmu zatrzaskowego. To zdanie niby wyjaśnia wszystko ale w praktyce przypuszczam, że nadal nie za bardzo wiadomo o co chodzi? Zatem może inaczej... Pedałując na klasycznych pedałach (nazywanych czasami platformami swoją drogą) siła mięśni jest przekładana tylko podczas obrotu korb do dołu. Oznacza to, że jadąc obciążamy raz lewą, a raz prawą nogę i co byśmy nie robili inaczej raczej się nie da ;). Wpinki natomiast pozwalają nam dodatkowo wykorzystywać ruch nogi do góry, tzn. kiedy lewa noga pcha pedał w dół, prawa jako, że jest na sztywno połączona z pedałem może go ciągnąć do góry.
          Jak to wygląda od strony ekonomicznej? Potrzebujemy trzech elementów: pedałów SPD, odpowiednich butów i bloków. Te pierwsze występują w dwóch podstawowych wariantach: górskich i szosowych. Dla rowerzysty amatora najważniejsza jest ich cena (szosowe są zdecydowanie droższe) ponieważ w funkcjonalności raczej nie zauważy różnicy. Modele droższe, pochodzące  z 'lepszych' grup osprzętu są oczywiście droższe. Na całe szczęście już najtańszy model górski za jakieś 100zł spełni swoją funkcję i będzie mógł nam spokojnie służyć latami. Kupując pedały dostaniemy również w komplecie bloki więc tym aspektem możemy się nie przejmować. Warto jednak pamiętać, że są to elementy zużywalne i wcale nie takie tanie wbrew pozorom (30-40zł). Kolejnym elementem są buty. Jeszcze do niedawna, kiedy SPDki głównie były przeznaczone dla kolarzy z butami był największy problem. Większość egzemplarzy po pierwsze była droga albo bardzo droga (300-400 i w górę), po drugie wyglądały jak ja to mówię dosyć kosmicznie (choć to raczej kwestia gustu), a po trzecie były obuwiem stricte rowerowym nie nadającym się za bardzo do chodzenia. 
Typowo kolarski but do SPD. Coś pomiędzy piłkarskimi korkami, a transformersem. Za jedyne 1000zł.

          Na szczęście obecnie można kupić znacznie tańsze buty wyglądające zdecydowanie bardziej 'cywilnie' i nadające się również do chodzenia czy lekkiego trekkingu. Dochodzi już nawet do tego, że można kupić nawet sandały SPD czy...  szpilki.
Zdecydowanie bardziej przyjazny but, niewiele różniący się od obuwia trekingowego. Koszt ok. 120zł.

          Tyle teorii, ale co z tego wynika w praktyce dla przeciętnego rowerzysty, bo na pierwszy rzut oka może się wydawać, że mamy tu do czynienia raczej z patentem dla zawodowych kolarzy. Fakt, że możemy angażować dodatkowe mięśnie podczas jazdy i co za tym idzie jechać bardziej dynamicznie wcale nie jest tu kluczowy. Dla rowerzysty codziennego, który jeździ przez cały rok SPDki oferują coś zdecydowanie innego. Owym czymś jest stabilność i pewność ułożenia stopy na pedale. Każdy kto jeździł w deszczu albo w śniegu wie, że zwykłe platformy robią się momentalnie dosyć śliskie. Ześlizgnięcia stopy i co za tym idzie nie jednokrotnie bolesne uderzenia korby w łydkę albo piszczel nie są niczym przyjemnym. Tydzień złej pogody może sprawić, że będziemy wyglądać jak po spotkaniu z drutem kolczastym na plaży Omaha ;).
Dziury w nodze po spotkaniu z zębatką po ześlizgnięciu się nogi z platformy. ŹRÓDŁO
          Dodatkowo z moich własnych obserwacji wynika, że są to pedały dosyć pancerne. Pierwsze platformy Authora, które miałem przykręcone załatwiłem dosyć szybko podczas wywrotki w sposób nienaprawialny. SPDki po 3 latach eksploatacji i ok. 7000km i kilku wywrotkach cały czas pracują prawidłowo.
          Przychodzi mi do głowy jeszcze jeden aspekt przemawiający za SPDkami. A mianowicie nie niszczą one butów tak jak platformy. Po przejechaniu 3000km na klasycznych metalowych pedałach udało mi się skasować trzy pary butów. Pod pojęciem skasować mam na myśli rozcięte podeszwy i pisząc rozcięte mam na myśli sytuację w której można przez podeszwę przełożyć palec ;), co w dosyć oczywisty sposób kwalifikuje butki do lotu do kosza. SPDki obuwia nie niszczą i jego wymiana będzie raczej związana z normalnym starzeniem się materiału i chęcią zmiany niż koniecznością.
          A czy w SPDkach można jeździć w normalnych butach bez bloków? W większości modeli można bez problemu jednak nie jest to zbyt wygodne i raczej trzeba traktować to doraźnie.
Zanim przejdę do podsumowania pozostaje mi jeszcze jedna podstawowa kwestia do omówienia, a mianowicie wywrotki i bezpieczeństwo. Z tego co wiem to wielu rowerzystów po prostu boi się SPDków twierdząc, że noga na stałe przypięta do pedału stwarza ryzyko urazu podczas wywrotki oraz, że całe to rozwiązanie jest po prostu niewygodne. Z perspektywy przejechanych kilometrów muszę to całkowicie zdementować. Tak, wywalicie się. To wam gwarantuje :). Każdy się musi choć raz wywalić i poczuć to głupie uczucie jak ciągnie nogę do podparcia i... i... nie może. Potem jest BACH i nagle podziwiamy świat z nowej perspektywy :D. Ale gwarantuje Wam, zdarzy się to raz albo góra dwa. Potem już pamięć motoryczna zrobi swoje i nie pozwoli wam popełnić takiego błędu, a wypinanie się z pedałów będzie naturalne niczym łapanie równowagi na rowerze. Na pierwsze jazdy proponuje zmniejszyć siłę sprężyny w pedale i pojechać na trawkę, by sobie potrenować  wpinanie i wypinanie, oraz sytuację awaryjne.
Podstawowy zestaw SPD w wydaniu górskim. W komplecie bloki i śruby do montażu w bucie.

          Co poniektórzy mogli również słyszeć o tzw. noskach, które czasem się podaje jako alternatywę dla SPD. Rozwiązanie to było popularne w dawniejszych czasach wśród kolarzy, a obecnie wraca na fali hipsteriady i chcenia bycia fajnym. Noski są tańsze i można w nich jeździć w butach. Niestety tutaj kończą się ich zalety. Zapięte luźno nie dają takiej sztywności i pewności co SPDki, a zapięte mocno są bardzo niebezpieczne dla rowerzysty... Na pewno znajdą się tutaj entuzjaści, którzy będą mieli odmienne zdanie ale ja pozostanę wierny SPDkom.

Podsumowując:

ZALETY SPDków:
+ sztywność i pewność pedałowania w deszczu i śniegu;
+ nie niszczą obuwia jak platformy;
+ pozwalają wykorzystywać dodatkowe mięśnie podczas kręcenia (jechać szybciej, mocniej);

MINUSY SPDków:
- dodatkowe koszty (buty 100-200zł, pedały min. 100zł);
- wymagają poświęcenia minimum uwagi i czasu na trening wpinania i wypinania;

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz