W tym wpisie postanowiłem przybliżyć trochę czym są pedały
SPD. Sam skrót jest trochę tajemniczy, a jego rozwinięcie - Shimano Pedalic
Dynamics - wcale wiele nie wyjaśnia, prawda? Przypuszczam, że sporo z Was mogło
widzieć nawet takie pedały i rowerzystów z nich korzystających tylko nawet
sobie nie zdawaliście, że to to ;).
Przechodząc do rzeczy, SPDki to tzw. wpinki czyli pedały,
które można połączyć bezpośrednio z blokiem przykręconym do buta za pomocą
mechanizmu zatrzaskowego. To zdanie niby wyjaśnia wszystko ale w praktyce
przypuszczam, że nadal nie za bardzo wiadomo o co chodzi? Zatem może inaczej...
Pedałując na klasycznych pedałach (nazywanych czasami platformami swoją drogą)
siła mięśni jest przekładana tylko podczas obrotu korb do dołu. Oznacza to, że
jadąc obciążamy raz lewą, a raz prawą nogę i co byśmy nie robili inaczej raczej
się nie da ;). Wpinki natomiast pozwalają nam dodatkowo wykorzystywać ruch nogi
do góry, tzn. kiedy lewa noga pcha pedał w dół, prawa jako, że jest na sztywno
połączona z pedałem może go ciągnąć do góry.
Jak to wygląda od strony ekonomicznej? Potrzebujemy trzech
elementów: pedałów SPD, odpowiednich butów i bloków. Te pierwsze występują w
dwóch podstawowych wariantach: górskich i szosowych. Dla rowerzysty amatora
najważniejsza jest ich cena (szosowe są zdecydowanie droższe) ponieważ w
funkcjonalności raczej nie zauważy różnicy. Modele droższe, pochodzące z 'lepszych' grup osprzętu są oczywiście droższe.
Na całe szczęście już najtańszy model górski za jakieś 100zł spełni swoją
funkcję i będzie mógł nam spokojnie służyć latami. Kupując pedały dostaniemy
również w komplecie bloki więc tym aspektem możemy się nie przejmować. Warto
jednak pamiętać, że są to elementy zużywalne i wcale nie takie tanie wbrew
pozorom (30-40zł). Kolejnym elementem są buty. Jeszcze do niedawna, kiedy SPDki
głównie były przeznaczone dla kolarzy z butami był największy problem.
Większość egzemplarzy po pierwsze była droga albo bardzo droga (300-400 i w
górę), po drugie wyglądały jak ja to mówię dosyć kosmicznie (choć to raczej
kwestia gustu), a po trzecie były obuwiem stricte rowerowym nie nadającym się za bardzo do chodzenia.
Typowo kolarski but do SPD. Coś pomiędzy piłkarskimi korkami, a transformersem. Za jedyne 1000zł. |
Na szczęście obecnie można kupić znacznie tańsze buty
wyglądające zdecydowanie bardziej 'cywilnie' i nadające się również do
chodzenia czy lekkiego trekkingu. Dochodzi już nawet do tego, że można kupić
nawet sandały SPD czy... szpilki.
Zdecydowanie bardziej przyjazny but, niewiele różniący się od obuwia trekingowego. Koszt ok. 120zł. |
Tyle teorii, ale co z tego wynika w praktyce dla
przeciętnego rowerzysty, bo na pierwszy rzut oka może się wydawać, że mamy tu
do czynienia raczej z patentem dla zawodowych kolarzy. Fakt, że możemy
angażować dodatkowe mięśnie podczas jazdy i co za tym idzie jechać bardziej
dynamicznie wcale nie jest tu kluczowy. Dla rowerzysty codziennego, który
jeździ przez cały rok SPDki oferują coś zdecydowanie innego. Owym czymś jest
stabilność i pewność ułożenia stopy na pedale. Każdy kto jeździł w deszczu albo
w śniegu wie, że zwykłe platformy robią się momentalnie dosyć śliskie.
Ześlizgnięcia stopy i co za tym idzie nie jednokrotnie bolesne uderzenia korby
w łydkę albo piszczel nie są niczym przyjemnym. Tydzień złej pogody może
sprawić, że będziemy wyglądać jak po spotkaniu z drutem kolczastym na plaży
Omaha ;).
Dziury w nodze po spotkaniu z zębatką po ześlizgnięciu się nogi z platformy. ŹRÓDŁO |
Dodatkowo z moich własnych obserwacji wynika, że są to
pedały dosyć pancerne. Pierwsze platformy Authora, które miałem przykręcone
załatwiłem dosyć szybko podczas wywrotki w sposób nienaprawialny. SPDki po 3
latach eksploatacji i ok. 7000km i kilku wywrotkach cały czas pracują
prawidłowo.
Przychodzi mi do głowy jeszcze jeden aspekt przemawiający za
SPDkami. A mianowicie nie niszczą one butów tak jak platformy. Po przejechaniu
3000km na klasycznych metalowych pedałach udało mi się skasować trzy pary
butów. Pod pojęciem skasować mam na myśli rozcięte podeszwy i pisząc rozcięte
mam na myśli sytuację w której można przez podeszwę przełożyć palec ;), co w
dosyć oczywisty sposób kwalifikuje butki do lotu do kosza. SPDki obuwia nie
niszczą i jego wymiana będzie raczej związana z normalnym starzeniem się
materiału i chęcią zmiany niż koniecznością.
A czy w SPDkach można jeździć w normalnych butach bez
bloków? W większości modeli można bez problemu jednak nie jest to zbyt wygodne
i raczej trzeba traktować to doraźnie.
Zanim przejdę do podsumowania pozostaje mi jeszcze jedna
podstawowa kwestia do omówienia, a mianowicie wywrotki i bezpieczeństwo. Z tego
co wiem to wielu rowerzystów po prostu boi się SPDków twierdząc, że noga na
stałe przypięta do pedału stwarza ryzyko urazu podczas wywrotki oraz, że całe
to rozwiązanie jest po prostu niewygodne. Z perspektywy przejechanych
kilometrów muszę to całkowicie zdementować. Tak, wywalicie się. To wam
gwarantuje :). Każdy się musi choć raz wywalić i poczuć to głupie uczucie jak
ciągnie nogę do podparcia i... i... nie może. Potem jest BACH i nagle podziwiamy
świat z nowej perspektywy :D. Ale gwarantuje Wam, zdarzy się to raz albo góra
dwa. Potem już pamięć motoryczna zrobi swoje i nie pozwoli wam popełnić takiego
błędu, a wypinanie się z pedałów będzie naturalne niczym łapanie równowagi na
rowerze. Na pierwsze jazdy proponuje zmniejszyć siłę sprężyny w pedale i
pojechać na trawkę, by sobie potrenować wpinanie i wypinanie, oraz sytuację awaryjne.
Podstawowy zestaw SPD w wydaniu górskim. W komplecie bloki i śruby do montażu w bucie. |
Co poniektórzy mogli również słyszeć o tzw. noskach, które
czasem się podaje jako alternatywę dla SPD. Rozwiązanie to było popularne w
dawniejszych czasach wśród kolarzy, a obecnie wraca na fali hipsteriady i
chcenia bycia fajnym. Noski są tańsze i można w nich jeździć w butach. Niestety
tutaj kończą się ich zalety. Zapięte luźno nie dają takiej sztywności i
pewności co SPDki, a zapięte mocno są bardzo niebezpieczne dla rowerzysty... Na
pewno znajdą się tutaj entuzjaści, którzy będą mieli odmienne zdanie ale ja
pozostanę wierny SPDkom.
Podsumowując:
ZALETY SPDków:
+ sztywność i pewność
pedałowania w deszczu i śniegu;
+ nie niszczą obuwia jak platformy;
+ pozwalają wykorzystywać dodatkowe mięśnie podczas kręcenia
(jechać szybciej, mocniej);
MINUSY SPDków:
- dodatkowe koszty (buty 100-200zł, pedały min. 100zł);
- wymagają poświęcenia minimum uwagi i czasu na trening
wpinania i wypinania;
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz