niedziela, 6 stycznia 2013

Rowerzysta zawsze widoczny


          Jeżdżąc w zimie jesteśmy zasadniczo lepiej widoczni na drodze niż w lecie. Wszechobecny śnieg (khem, khem) sprawia, że jest ogólnie jaśniej i łatwiej nas zauważyć.  Ale mimo to nie ma co liczyć na sokoli wzrok kierowców i trzeba sie zastanowić jak można poprawić swoją widoczność na ulicy.
          Kwestie tą możemy załatwić dwojako: pasywnie i aktywnie. Aktywne oświetlenie to oczywiście wszelkiej maści lampki rowerowe i inne światełka. Mamy na rynku setki modeli, od tych za kosmiczne pieniądze, co  mogłyby robić za małe latarnie, po takie, które nie powinny być w ogóle używane ze względu na małą moc. Światła poza tym, że sprawiają, że jesteśmy na drodze widocznie oczywiście pozwalają nam jeszcze unikać niespodzianek na drogach oraz ostrzegają przechodniów kręcących się w pobliżu DDR. Podstawową wadą jest oczywiście konieczność dbania o naładowane baterie oraz o to, by lampki odpinać jak zostawiamy gdzieś rower bez nadzoru.
'Światełko' rowerowe, model: szperacz lotniczy.
          Żeby było jasne, każdy rowerzysta ma obowiązek posiadać oświetlenie i go używać po zmroku. Takie jest prawo. Oczywiście nie tylko kwestie legislacyjne powinny nas do takich zachowań skłaniać, ale przede wszystkim nasz zdrowy rozsądek i chęć przeżycia.  Raz miałem okazję jechać po ciemku, nieoświetlonym skrajem dosyć ruchliwej i wąskiej drogi i powiem, że nie było to nic przyjemnego, ani mądrego z mojej strony.
          A co można powiedzieć o rozwiązaniach pasywnych? Mam tu oczywiście na myśli wszelkiej maści odblaski. Przede wszystkim służą one tylko naszemu bezpieczeństwu, bo siłą rzeczy nic nam nie oświetlą. Nie wymagają baterii,  a i nie są raczej łakomym kąskiem dla złodziei. Zamiast klasycznych odblasków można zastosować samoprzylepne taśmy odblaskowe. Pozwalają one trochę spersonalizować nasz rower, ważą zdecydowanie mniej niż plastikowe odblaski oraz nie ma ryzyka, że je połamiemy podczas wywrotki.
Taśmy odblaskowe są tanie, wytrzymałe i można je pociąć w dowolne kształty i przykleić w różnych miejscu roweru.
          Oczywiście oklejenie roweru taśmami to nie koniec potencjału odblasków. Mamy przecież jeszcze paski refleksyjne na ściankach bocznych opon (o nich pisałem TUTAJ) oraz różnej maści odblaskowe elementy na odzieży (o czym pisałem TUTAJ i TUTAJ).
Osobną kwestią jest oczywiście sam ubiór. Z punktu widzenia praktyczności do jazdy po mieście najlepiej ubierać ubrania czarne, by uniknąć ich szybkiego brudzenia się. Oczywiście czarny kolor niespecjalnie poprawia naszą widoczność, więc warto zainteresować się jakimś jaskrawym elementem odzieży. Wśród rowerzystów popularnością cieszą się lekkie kurtki przeciwdeszczowe w jaskrawożółtych kolorach, to na pewno nie jest głupi pomysł.
Kurtka w ktorej na pewno nikt nie będzie mógł twierdzić, że nas nie widział.

          Osobną kwestią jest jazda w kamizelkach odblaskowych. Osobiście mam do nich dosyć mieszane uczucia. Ani one nie są zbytnio estetyczne, ani praktyczne, a również różni specjaliści podnoszą głosy, że wbrew pozorom kamizelki wcale nie podnoszą naszego bezpieczeństwa i mogą prowadzić do 'wiktymizacji ofiar wypadków z udziałem rowerzystów'. Ale rozważania tej kwestii zostawię może na okazję innego wpisu.
Z braku laku i kit dobry... 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz