Tym wpisem będę kontynuował piętnowanie różnych genialnych pomysłów jakimi uszczęśliwiają nas drogowcy podczas tworzenia infrastruktury przeznaczonej rzekomo dla nas - rowerzystów. W poprzednich wpisach poruszałem już kwestię: sterczących prętów zbrojeniowych oraz śliskich znaków poziomych.
Teraz poruszę temat również niestety nagminnie spotykany, a mianowicie - słupy i znaki w obrębie ścieżek rowerowych. Nie wiem czemu, ale coraz częściej spotykam się z takim procederem. Problem istnieje w najróżniejszych odmianach: znakach drogowych w obrębie ścieżek, słupkach i barierkach niebezpiecznie zwężających drogę, betonowych latarniach czy 'bramkach' rodem ze slalomu alpejskiego w które rowerzysta musi celować mając po 5cm po obu stronach kierownicy. Dlaczego słupy stawia się NA ścieżkach rowerowych? Kto na to pozwala i, chyba najważniejsze, czy naprawdę aż takim problemem jest umieszczenie ich pół metra od krawędzi DDR?
Może Wam się wydawać, że trochę przesadzam, w końcu słup każdy widzi i ominąć może. Niby prawda, choś sytuacja przestaje być taka oczywista jak mamy do czynienia z dużym natężeniem ruchu czy kiepskimi warunkami pogodowymi. A poza tym skoro nie stawiamy latarni, czy słupów na drogach to czemu rowerzyści mają być poszkodowani?
Sprawa może wydawać się błaha, ale niestety nie jest. Do napisania tego wpisu zainspirował mnie następujący news: KLIK. I przestaje być błaho. Dziewczyna straciła życie w wyniku czyjegoś całkowitego braku wyobraźni. Na szczęście sprawa trafiła już do prokuratury i mam nadzieję, że odpowiednie osoby poniosą konsekwencję oraz będzie to swego rodzaju precedens do walki z takimi pomysłami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz