Co może sprawić, że prawdziwy
mężczyzna zapłacze rzewnie? Nie, wcale nie chodzi o podwyżki benzyny ; ). Mam
na myśli wszelkiej maści śrubki i zapieczone gwinty. Tak mi się właśnie wydaję,
że jeśli jest coś, co może rzucić na kolana największego macho, pana stworzenia,
czasu i przestrzeni to są to właśnie wszelkiej maści śrubki. Ileż to razy
zdarzało zabierać mi się za coś pełnym zapału, gdy nagle na mojej drodze
stawała Ona. Czasem zakręcona przez jakiegoś pomysłowego Dobromira przy użyciu
silikonu, czasem po prostu stara i nigdy nie odkręcana, a czasem zwyczajnie
mocno zakręcona Ona - śrubka.
Oczywiście takie kłopoty dotyczą praktycznie
każdej czynności warsztatowo-garażowej i co za tym idzie również dotyczą
mechaniki rowerowej. Jak bym miał wskazać kandydatów na ostrą przeprawę z
odkręceniem to bym na pierwszym miejscu wymienił nakrętki/miski wkładu
suportowego, a na drugim nakrętkę kasety. Te dwa elementy jako, że są dosyć
rzadko ruszane przez rowerzystę mają tendencję do zapiekania się.
Dobra, dobra, naprawa jest
koniecznością, a my stoimy bezradni w miejscu? Jak więc sobie z taką śrubą
poradzić?
Po pierwsze musimy mieć
odpowiednie narzędzia. Niby banał, ale uwierzcie mi, że kombinowanie i próba
odkręcenia suportu przy użyciu 'jakiegoś' improwizowanego narzędzia może okazać
się niemożliwa. Nie ma się co szczypać i zakupić odpowiednie narzędzia i
nasadki. Klucze powinny być dobre jakości, solidne, nie wyginające i nie
rozginające się oraz odpowiedniej długości, by dały nam dźwignię.
Próby odkręcenia suportu bez odpowiednich narzędzi mają małą szansę powodzenia, a całkiem dużą na oszpecenie danego elementu. Przy okazji widać strzałkę pokazującą zwrot zakręcenia (tighten). |
Po drugie trzeba zadbać o własne
BHP. Ten punkt jest bardzo amerykański, ale uwierzcie mi, że to ważne.
Działając na klucz z dużą siłą zawsze jest ryzyko, że ręka się nam omsknie
- lepiej, by wtedy nie trafiła bezpośrednio na coś twardego czy ostrego. Jeśli
nie mamy odpowiednich narzędzi i improwizujemy to poza rękawiczkami warto mieć
też okulary ochronne. Autor tego wpisu sam widział pękające 'wynalazki' i
latające metalowe odłamki. Autor na szczęście cały czas ma dwoje oczu i teraz
jest ostrożniejszy i mądrzejszy.
Po trzecie będzie znowu banalne,
ale musimy wiedzieć, w którą stronę kręcić. Najlepiej dobrze obejrzeć odkręcany
element - jest może na nim namalowana albo wygrawerowana strzałka pokazująca
właściwy zwrot. Można się z tego śmiać, ale kiedy wyciągniemy z piwnicy jakiś
stary rower albo kupimy coś z zagranicy to kierunkowość gwintów wcale nie jest
taka oczywista i nie musi być taka oczywista.
Tyle jeśli chodzi o
przygotowania. Co można powiedzieć w tym temacie więcej? Nie należy
pokładać zbytniej nadziei w preparatach penetrujących jak np. WD40. Stary,
zapieczony gwint jest na nie praktycznie odporny.
Suport można solidnie ostukać
młotkiem, ale trzeba uważać na lakier. Podobnie sprawa wygląda z podgrzaniem
nakrętki lub śruby. Jak wiadomo podgrzany metal trochę się rozszerza, a potem
kurczy w wyniku ochłodzenia. Jest niewielka szansa, że trochę to poluzuje elementy
i ułatwi odkręcanie. Z palnikiem nie możemy szaleć jeśli element jest
polakierowany lub w jego pobliżu znajdują się elementy gumowe lub plastikowe.
Niestety jeśli chodzi o
odkręcanie zapieczonych elementów w rowerze rozwiązanie jest jedno. A mianowicie:
DŹWIGNIA. Jeśli dźwignia nie działa to jest potrzebna: WIĘKSZA DŻWIGNIA, itd. i
zaiterować. W praktyce bierzemy klucz, wkładamy go w długą solidną rurę i
próbujemy odkręcić. W przypadku roweru będą
potrzebne dwie osoby. Jedna do zablokowania ramy, druga do obsługi
klucza. Będzie to na pewno wymagało
pewnego treningu. Pomocne może się okazać działanie impulsowe, to znaczy
zamiast działać stałą siłą na dźwignię, możemy użyć ciężkiego młotka, którym będziemy naparzać w
jej koniec. Działając powoli i spokojnie w końcu odniesiemy sukces i usłyszymy
upragnione jęknięcie odpuszczającej śruby.
Na koniec chciałbym tylko ostrzec
przed jedną sprawą. Odkręcanie zapieczonych śrub w rowerze potrafi być bardzo
frustrujące. Trzeba wiedzieć, kiedy powiedzieć sobie dość i zwrócić się do
kogoś bardziej doświadczonego o pomoc. Elementy aluminiowe są bardzo delikatne
i agresywne ich traktowanie podczas odkręcania może doprowadzić do ich
uszkodzenia, oszpecenia lub zniszczenia. Ukręcenie gwintu (bo np. zamiast
odkręcać, przykręcaliśmy) jest paskudnym uszkodzeniem i będzie bardzo drogie w
naprawie o ile w ogóle będzie możliwe.
Czyli mówiąc krótko najpierw myliśmy,
potem działamy i ewentualnie idziemy po pomoc.
A co zrobić jak już udało się nam
odkręcić elementy? Warto dokładnie obejrzeć sobie oba gwinty i je dobrze
oczyścić. Kąpiel w rozpuszczalniku i szorowanie szczoteczką do zębów nie
zaszkodzi. Potem tylko przesmarowanie gwintów odpowiednim preparatem albo
zwykłym smarem lub olejem do łańcucha i
możemy być pewni, że w przyszłości niespodzianek nie będzie. Warto też sobie
zaznaczyć jakoś kierunek odkręcania, jeśli mieliśmy z tym problem, bo to, że
teraz już jesteśmy mądrzy i wiemy nie znaczy, że za rok też będziemy.
Owoc długiej i ciężkiej walki. Moje przypuszczenie jest takie, że ktoś sprzedał tanio ramę z wkręconą tą nakrętką, ponieważ nie był w stanie jej sam odkręcić - można i tak. |
Odcinek sponsorował i inspirował
Maciej i jego support.
Uff, siedze i placze :) W ktora to sie strone odkreca, od strony napedu tak jak wskazowki zegara ida? POMOCY!!!
OdpowiedzUsuńZalecam działać prewencyjnie, aby zapobiec lub zminimalizować zapiekanie się połączeń stal-stal lub co gorsze stal-aluminium lub aluminium-aluminium pamiętaj aby takie łączenia przesmarować cienką warstwą smaru, najlepiej wodoodpornego. Taki zabieg będzie też pomocny w likwidowaniu wszelkich dziwnych cykań, kto jeździ więcej to wie o jakich cykaniach mowa.
OdpowiedzUsuń