sobota, 13 kwietnia 2013

Ku przestrodze: jak nie kupować opon


          Co prawda byłem proszony, by tej historii nie upubliczniać, ale ze względu na znaczny upływ czasu postanowiłem się z nią z Wami podzielić. 

          Jakiś czas temu naszedł w końcu ten moment, że musiałem zakupić nowe oponki, bo stare, dosłownie, mi wybuchły. Służyły mi dobrze i długo, więc doszedłem do wniosku, że zamiast eksperymentować i cudować kupię sobie takie same. Ku mojej ucieszę okazało się, że model ten cały czas jest produkowany. Niestety z dostępnością były pewne problemy, ale po nie za długich poszukiwaniach na lubianym przez wszystkich portalu aukcyjnym znalazłem sklep, który miał je na stanie. Co więcej w cenie wyprzedażowej! Teraz już wiem, że powinna mi się wtedy zapalić lampka ostrzegawcza...

          Oponki przyjechały ekspresowo. Nowe, ładne, błyszczące i pachnące. Niewiele zastanawiając się zainstalowałem je na swoim potworku. Tak się złożyło, że akurat wtedy miałem okres w którym musiałem regularnie sporo jeździć.

          Żeby niepotrzebnie nie przedłużacz przejdę do sedna. Mniej więcej czwartego dnia po trasie odstawiłem rower przed firmą. Kiedy wychodziłem po 8h, a był piątek i chciałem czym szybciej wylądować w domku, okazało się, że nie mam powietrza w oponie. Szybka inspekcja wykazała, że mam centymetrową dziurę w oponie oraz rozerwaną dętkę. Poziom wkurzenia oczywiście szybko osiągnął wysoki poziom. 20km od domu, piątkowe popołudnie, wszędzie korki, więc i serwiscaru nie ma co wzywać, sklepów rowerowych, by kupić oponę brak - ogólnie kaplica i długi spacer do domu. 

          Ale to oczywiście początek tej historii dopiero. Wiadomo - 4 dniowa opona uległa samoczynnemu rozerwaniu (jak przypuszczam pod wpływem ciepła słonecznego wzrosło w niej ciśnienie i ją rozerwało w jakimś słabszym miejscu) więc człowiek od razu chcę taką sprawę zgłosić sprzedawcy i domagać się jakiegoś zadośćuczynienia. Oczywiście zgodnie ze wszelkimi prawami Murphy'ego okazało się, że sklep już wycofał się ze sprzedaży tych opon producenta i odesłał mnie do dystrybutora. Dystrybutor natomiast zażądał ode mnie wypełnienia całego protokołu (dosyć szczegółowego, np. podania ciśnienia, sposobu użytkowania czy... wagi rowerzysty) oraz wykonania zdjęć uszkodzonej opony. Po kolejnych kilku dniach dowiedziałem się, że to za mało i muszę wysłać oponę w celu przeprowadzenia ekspertyzy. Zatem kolejne dni upłynęły, po czym dowiedziałem się, że ekspertyza będzie przeprowadzana we Francji. Po kilkunastu dniach otrzymałem od dystrybutora raport z ekspertyzy. Mało, że po francusku to jeszcze nie była w nim opisana moja opona! W toku kolejnych maili i wyjaśnień okazało się, że wysłano mi jakiś tam pierwszy lepszy plik, nawet nie zadając sobie trudu, bym otrzymał prawidłowy. Nigdy nie otrzymałem właściwej ekspertyzy i w ogóle wątpię czy moja opona trafiła do producenta. Z ciekawostek dowiedziałem się, że podobno Polacy przodują w reklamowaniu opon i dlatego producent zaczął masowo odmawiać wymiany towaru. Na pocieszenie i, by zatrzeć negatywne wrażenie po mataczeniach z raportem, dystrybutor zgodził mi się wysłać nową oponę, ale zupełnie inny, nie interesujący mnie model, ponieważ tamtego nie mieli już na stanie...

          Po co o tym wszystkim w ogóle piszę? Po pierwsze po to, by pokazać jak wygląda cała procedura. Nie róbcie sobie zbytnich nadziei, a jeśli juz to cała sprawa będzie się ciągnąć minimum miesiąc. A po drugie po to byście byli ostrożni kupując okazyjnie opony. Jak się okazało data produkcji opony wykazała, że nie powinna w ogóle być mi sprzedana. Spędziła tyle czasu leżąc gdzieś w sklepie, że mogło dojść do mikroszukodzeń, które doprowadziły do jej rozerwania podczas normalnej eksploatacji.  Oszczędny płaci dwa razy jaka mawia porzekadło.

2 komentarze:

  1. Z oponami niestety tak jest, tutaj tak naprawdę każdy może umyć ręce i zwalić winę na Ciebie, że za mocno napompowałeś, że za słabo, że dziura, że krawężnik itp.
    Współczuję przebojów z nimi, a w ekspertyzę we Francji też nie wierzę - komu by się chciało. A co to był za producent opony?

    OdpowiedzUsuń
  2. Umówiłem się, że nie będę wymieniał marki z nazwy. Ale wnikliwy cztelnik i tak będzie wiedział o jaką firmę chodzi ;).

    OdpowiedzUsuń