Pod wpływem ładnego słonka, które
zawitało u mnie za oknem w końcu
postanowiłem napisać coś stricte rowerowego. Dlaczego w tytule napisałem słowo
sezon ująłem w cudzysłów. Cóż, jeśli przeglądaliście moje wcześniejsze wpisy to
pewnie znacie moje zdanie odnośnie jazdy w zimie. Prawda jest taka, że sezon na
rower trwa cały rok ; ).
Jak wygląda przygotowanie
roweru do jazdy po zimie? Mamy tutaj dwa
warianty. Pierwszy to przypadek rowerzysty, nazwijmy go świadomego, który o
rower dba cały czas w toku eksploatacji. Ten nie musi praktycznie wykonywać
żadnych czynności. Jeśli zadbał o rower na jesieni to teraz zapewne musi go
jedynie wyciągnąć z garażu/piwnicy, przetrzeć szmatką, podpompować trochę koła
i co najwyżej nałożyć trochę świeżego oleju na łańcuch. I może śmigać.
Drugi użytkownik, nazwijmy go
oględnie lekkoduchem ma trochę więcej roboty. Załóżmy, że rower odstawił na
jesieni lub na początku zimy w stanie, który Anglicy określają 'as is', tzn.
brudny i nieoczyszczony tzn. jak z niego zsiadł, tak go wstawił do piwnicy. Jeśli nasz lekkoduch miał przyjemność jeżdżenia
jeszcze w momencie jak na ulicach był śnieg z solą to w pierwszej kolejności
powinien się przyjrzeć czy jeszcze ma łańcuch, czy już raczej rdzawą skorupę.
Jeśli łańcuch wydaje się być jeszcze skory do współpracy (nie jest pokryty
wżerami i sztywny) to trzeba podjąć typowe zabiegi czyszczące (opisane np. na
moim blogu). W przeciwnym wypadku łańcuch trzeba po prostu wymienić. Oczywiście
przeprowadzajcą inspekcję łańcucha to samo robimy z zębatkami.
Kolejnym punktem
na naszej liście są koła. Jeśli rower stał (a nie wisiał na ścianie na przykład),
a mamy w nim łatane dętki trzeba sprawdzić czy w kołach jest powietrze. Jeśli
jest, to dobrze - podpompować do ciśnienia właściwego i gotowe. Jeśli zeszło tak, że
opona się ugięła - to niedobrze. Przede wszystkim dobrze oglądamy oponę zwracając
uwagę czy nie sparciała w miejscach zagięcia. Może się okazać, że przetrzymana
przez kilka miesięcy 'na flaku' mogła się po prostu uszkodzić i przy próbie
napompowania efektownie nam się rozerwie (dzięki czemu stracimy jeszcze dętkę).
W tej materii nie ma się co oszukiwać i
liczyć, że jakoś to będzie. Jeśli guma na oponie zaczyna być popękana to trzeba
zacząć myśleć o jej wymianie. W przeciwnym wypadku zapewne rozleci się nam w
najmniej oczekiwanym momencie na trasie.
Co dalej? Na pewno warto
rozruszać pantografy przerzutek. Jeśli w żaden sposób nie zadbaliśmy o te
mechanizmy na jesieni to teraz zapewne przerzutki nie będą zbyt skore do
działania. Wszelkie sworznie początkowo można spryskać WD40 i ręcznie je
rozruszać we wszystkich możliwych kierunkach. Jak już zaczną jako tako pracować
to nadmiar smaru należy wytrzeć, a nanieść jakiś bardziej właściwy olej (np.
łańcuchowy).
Przy okazji warto sprawdzić jak pracują wszystkie linki. Jeśli
klamki hamulców nie chcą wracać do swojego położenia albo robią to skokowo
oznacza to, że w kość dostały również pancerze. Remedium jest albo ich wymiana
albo zaaplikowanie do każdego odrobiny smaru i ich rozruszanie.
Z własnych doświadczeń wiem, że
rower, na którym długo nie jeździliśmy lubi sobie popiskiwać lub trzeszczeć.
Prawie w ciemno można przesmarować elementy mocujące siodełko, wszystkie
zaciski oraz mocowanie kierownicy w mostku.
Tak przygotowany rower powinien
nadawać się już do użytku. Pozostaje tylko to sprawdzić w praktyce : ).
Jak widzicie przygotowanie roweru
do jazdy to raptem parę prostych czynności. Nie wymaga ono ani specjalnych
środków, ani dużo zdolności. Większość sklepów i serwisów, które świadczą swoje
usługi w tym zakresie nie wykona żadnych
czynności więcej niż te opisane w tym tekście (a przeważnie wykonają ich
mniej). Tymczasem taka usługa potrafi swoje kosztować... Po co więc płacić za
coś co można zrobić samemu niewielkim nakładem sił.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz