sobota, 2 marca 2013

Przygotowanie roweru do 'sezonu'.


     Pod wpływem ładnego słonka, które zawitało u mnie za oknem  w końcu postanowiłem napisać coś stricte rowerowego. Dlaczego w tytule napisałem słowo sezon ująłem w cudzysłów. Cóż, jeśli przeglądaliście moje wcześniejsze wpisy to pewnie znacie moje zdanie odnośnie jazdy w zimie. Prawda jest taka, że sezon na rower trwa cały rok ; ).

     Jak wygląda przygotowanie roweru  do jazdy po zimie? Mamy tutaj dwa warianty. Pierwszy to przypadek rowerzysty, nazwijmy go świadomego, który o rower dba cały czas w toku eksploatacji. Ten nie musi praktycznie wykonywać żadnych czynności. Jeśli zadbał o rower na jesieni to teraz zapewne musi go jedynie wyciągnąć z garażu/piwnicy, przetrzeć szmatką, podpompować trochę koła i co najwyżej nałożyć trochę świeżego oleju na łańcuch. I może śmigać.

     Drugi użytkownik, nazwijmy go oględnie lekkoduchem ma trochę więcej roboty. Załóżmy, że rower odstawił na jesieni lub na początku zimy w stanie, który Anglicy określają 'as is', tzn. brudny i nieoczyszczony tzn. jak z niego zsiadł, tak go wstawił do piwnicy. Jeśli nasz lekkoduch miał przyjemność jeżdżenia jeszcze w momencie jak na ulicach był śnieg z solą to w pierwszej kolejności powinien się przyjrzeć czy jeszcze ma łańcuch, czy już raczej rdzawą skorupę. Jeśli łańcuch wydaje się być jeszcze skory do współpracy (nie jest pokryty wżerami i sztywny) to trzeba podjąć typowe zabiegi czyszczące (opisane np. na moim blogu). W przeciwnym wypadku łańcuch trzeba po prostu wymienić. Oczywiście przeprowadzajcą inspekcję łańcucha to samo robimy z zębatkami.

     Kolejnym punktem na naszej liście są koła. Jeśli rower stał (a nie wisiał na ścianie na przykład), a mamy w nim łatane dętki trzeba sprawdzić czy w kołach jest powietrze. Jeśli jest, to dobrze - podpompować do ciśnienia właściwego i gotowe. Jeśli zeszło tak, że opona się ugięła - to niedobrze. Przede wszystkim dobrze oglądamy oponę zwracając uwagę czy nie sparciała w miejscach zagięcia. Może się okazać, że przetrzymana przez kilka miesięcy 'na flaku' mogła się po prostu uszkodzić i przy próbie napompowania efektownie nam się rozerwie (dzięki czemu stracimy jeszcze dętkę). W tej  materii nie ma się co oszukiwać i liczyć, że jakoś to będzie. Jeśli guma na oponie zaczyna być popękana to trzeba zacząć myśleć o jej wymianie. W przeciwnym wypadku zapewne rozleci się nam w najmniej oczekiwanym momencie na trasie.

     Co dalej? Na pewno warto rozruszać pantografy przerzutek. Jeśli w żaden sposób nie zadbaliśmy o te mechanizmy na jesieni to teraz zapewne przerzutki nie będą zbyt skore do działania. Wszelkie sworznie początkowo można spryskać WD40 i ręcznie je rozruszać we wszystkich możliwych kierunkach. Jak już zaczną jako tako pracować to nadmiar smaru należy wytrzeć, a nanieść jakiś bardziej właściwy olej (np. łańcuchowy). 

     Przy okazji warto sprawdzić jak pracują wszystkie linki. Jeśli klamki hamulców nie chcą wracać do swojego położenia albo robią to skokowo oznacza to, że w kość dostały również pancerze. Remedium jest albo ich wymiana albo zaaplikowanie do każdego odrobiny smaru i ich rozruszanie.

     Z własnych doświadczeń wiem, że rower, na którym długo nie jeździliśmy lubi sobie popiskiwać lub trzeszczeć. Prawie w ciemno można przesmarować elementy mocujące siodełko, wszystkie zaciski oraz mocowanie kierownicy w mostku.

     Tak przygotowany rower powinien nadawać się już do użytku. Pozostaje tylko to sprawdzić w praktyce : ).

     Jak widzicie przygotowanie roweru do jazdy to raptem parę prostych czynności. Nie wymaga ono ani specjalnych środków, ani dużo zdolności. Większość sklepów i serwisów, które świadczą swoje usługi w tym  zakresie nie wykona żadnych czynności więcej niż te opisane w tym tekście (a przeważnie wykonają ich mniej). Tymczasem taka usługa potrafi swoje kosztować... Po co więc płacić za coś co można zrobić samemu niewielkim nakładem sił. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz