Chcąc kontynuować serię wpisów:
"rower dla...", zacząłem jakiś czas temu obracać koncept roweru
dla... żołnierza. Oczywiście co poniektórzy pewnie teraz parsknęli śmiechem, bo
jak to, dzisiaj, w dobie samolatających dronów, Abramsów i innych Leopardów
oraz pierwszych projektów egzoszkieletów można myśleć o poważnie o czymś takim
jak rower na polu walki. Nie ukrywam, że początkowo myślałem podobnie. W końcu
rower działań ofensywnych raczej nie wykazuje, pancerza siłą rzeczy nie posiada
i ogólnie wydaje się nie pasować do dzisiejszego stechnicyzowanego pola walki.
Potem jednak nadeszły pewne wątpliwości...
Wbrew pozorom, żołnierze na rowerach są bezpieczniejsi niż w pojeździe nieopancerzonym. Jak przypuszczam dotyczy to przede wszystkim zdecydowanie większej mobilności, możliwości ukrycia się oraz mneijszej skuteczności rażenia wszelkich ladunków improwizowanych. ŹRÓDŁO |
Wszystko przecież zależy od tego
jak postrzegamy pole walki i wojnę. W końcu wojna to nie tylko starcia wojsk
pancernych czy wymiana ognia godna kolejnego "Helikoptera w ogniu".
Działania wojenne wbrew pozorom to dosyć nudna sprawa, pełna skomplikowanej logistyki
i skrytego (najlepiej) przemieszczania się różnych elementów. I tutaj wbrew
pozorom zaczynają się pojawiać zadania dla roweru. Nie trzeba dużej wyobraźni,
by zauważyć, że oddział piechoty wyposażony w rowery jest w stanie pokonać
spokojnie4-6x większy dystans w ciągu dnia niż taki sam oddział pieszo. Do tego
rower nie wymaga paliwa i jest banalny w naprawie, a to już są rzeczy, które
nie powinny umknąć niczyjej uwadze. Rower jest do tego środkiem tanim w
produkcji, nie powodującym hałasu, ani nie wydzielającym promieniowania
podczerwonego oraz łatwym w ukryciu. Paradoksalnie okazuje się (zgodnie z
profesjonalnymi opracowaniami), że kilku żołnierzy na rowerach jest
bezpieczniejszych na nich, niż podczas poruszania się pojazdem nieopancerzonym.
Jeśli uwzględnimy fakt, że w dzisiejszych czasach piechota może dysponować
bronią, która stanowi realne zagrożenie dla nawet najlepiej opancerzonych
jednostek i lotnictwa okazuje się, że trudno wykrywalny i ekstremalnie mobilny
rower może być bardzo niebezpieczny.
Historia rowerów w wojsku sięga od
końca XIXw. i obejmuje takie kraje jak USA, Włochy, Wielka Brytania, Niemcy,
Japonia czy Szwajcaria. Rowery pełniły nie tylko funkcje środka transportu dla
piechoty, ale również sprawdzały się w
formacjach łącznościowych, kurierskich, zwiadu czy, co ciekawe, jako np.
generatory prądu do zasilania telegrafów. W czasach I WŚ liczba rowerzystów w
armiach była już liczona w setkach tysięcy podobnie jak i podczas kolejnej
wojny. Co ciekawe również i ciężkie warunki wojny wietnamskiej nie pokonały
prostoty konstrukcji roweru.
Współczesny rower dla źołnierza - Paratrooper. 23 kg masy własnej i możliwość przewiezienia 160kg ładunku. |
Obecnie rowery wojskowe straciły
trochę na powszechności (chociaż może wynika to z braku zapotrzebowania na ich
'masowe wykorzystanie- na szczęście) i są raczej domeną jednostek specjalnych
oraz powietrzno-desantowych. Co ciekawe, jeszcze w 2003 roku, Szwajcaria
posiadała cały batalion tak 'zmechanizowanych' żołnierzy (zaraz obok jednostek
gołębi łącznikowych czy mułów i koni górskich). Przy okazji pozwolę sobie tutaj na wtręt z
trochę innej beczki, wiedzieliście, że w Szwajcarii praktycznie w każdym
gospodarstwie domowym znajduje się długa broń palna? Otrzymuje ją tam każdy (od
Państwa) po zakończeniu obowiązkowej służby wojskowej.
Powyższy rower w wydaniu złożonym - gotowy do transportu/desantu. |
Podsumowując - idea wykorzystania
roweru w wojsku nie jest tak szalona jak, by mogła się wydawać na początku.
Rower może być zarówno wykorzystany przez stronę dominującą do zadań
specjalnych podczas desantów wojsk aeromobilnych jak i również w przypadku
konfliktu asymetrycznego przez wojska partyzanckie. Jego prostota konstrukcji i
sama idea, są jednocześnie jego podstawowymi zaletami w dobie dzisiejszego
futurystycznego pola walki. I nic nie wskazuje na to, żeby rower miał stracić
na znaczeniu w najbliższej przyszłości.
Wszystkich chcących zapoznać się
ze szczegółami odsyłam do świetnego artykułu: KLIK
A test roweru Paratrooper jest
natomiast dostępny: TUTAJ
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz