piątek, 21 grudnia 2012

Grzechy i grzeszki ( 4 )

     Dawno sobie na nic nie narzekałem więc czas nadrobić zaległości. Przyszła zima, a z nią oczywiście śnieg, który jak przypuszczam, jak zawsze zaskoczył drogowców i słuzby miejskie. Asasyn z tego śniegu pełną gębą, że mu się tak co roku udaje. 
     Zaskoczenie jest oczywście wielkie i najwyraźniej musi wpędzać biedaków w jakiś rodzaj szoku i otępienia. Bo jak tu inaczej wytłumaczyć, że zapominają o czymś takim jak ścieżki rowerowe i drogi rowerowe? Z pierwszymi opadami śniegu przeciętny rowerzysta może po prostu zapomniećo tym, że w mieście istnieje jakaś infrastruktra stworzona rzekomo dla niego. Ma wtedy do wyboru albo wpakować się na chodnik i liczyć na wyrozumiałość pieszych i  mieć nadzieję, że się na żadnego nie wywali albo jechać ulicami, po których w szaroburym błocie pędzą samochody...
     Przeciętna ścieżka rowerowa znika niczym dziecko we mgle. Co więcej często służy jako magazyn dla śniegu z chodnika obok (który swoją drogą też jest odsnieżany wg. niezwykle ciekawego algorytmu). Efekt tego jest taki, że rowerzyści zazwyczaj mogą wrócić na swoje drogi w marcu albo i kwietniu wiele dni, a czasem i tygodni po tym jak wszędzie indziej śniegi się roztopiły. A to dlatego, że wielkie hałdy zmagazynowanego śniegu skutecznie stawiają opór rosnącym temperaturom. 
     Skąd taka kolej rzeczy? Czemu służby nie odśnieżają ścieżek i DDR? Ktoś może powiedzieć, że przecież zimą się nie jeździ rowerem.  Po pierwsze 'się' jeździ, a po drugie właśnie być może za ten stan rzeczy odpowiada brak gotowej infrastruktury. Trochę tak jakby się dziwić, że w kraju bez wyciągów nie ma narciarzy. Jest to o tyle dla mnie nie zrozumiałe, że przecież jest tyle setek kilometrów chodników, przejść i kładek, które w jako takim stanie są jednak utrzymywane. Czy zatem naprawdę jest takim problemem utrzymać jeszcze dodatkowo tą naszą 'monstrualną' sieć DDR?
     Pozostaje mieć nadzieję, że ten stan rzeczy będzie ulegał systematycznej poprawie, a beton decyzyjny w naszych urzędach w końcu zrozumie, że rowery są przyszłością transportu miejskiego.  
    Ja osobiście bym wysłał tych wszystkich urzędników na rowerki. Dotlenili by się, moze trochę dobrych pomysłów by im wpadło. A i zdrówko, by się poprawiło (nie musieli, by chorobowych brać), a przy okazji zeszli, by na ziemie i przypomnieli od czego są.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz