Jako, że pogoda za oknem coraz bardziej przypomina, że lato
już przeminęło warto chyba napisać parę słów odnośnie ubioru rowerowego. Jak
przypuszczam co poniektórzy starsi czytelnicy mogą się od razu żachnąć, że
przecież za ich czasów to się człowiek cieszył jak w ogóle miał rower i
jeździło się w czym popadnie i nikomu, by nawet przez głowę, żeby się na rower
jakoś specjalnie stroić. Spodnie po starszym bracie, bawełniana koszulka i się
leciało po 100km na kolarzówce. Jest to jakiś pogląd - trzeba przyznać. Czasy
się jednak trochę zmieniły i warto się nad tą kwestią chwilę zastanowić.
Sam na początku też miałem takie negatywne podejście, bo po
co w końcu wydawać pieniądze na jakieś ciuchy, skoro można jeździć w tych
codziennych. Praktyka pokazała, że ciuch codzienny jednak się nie sprawdza i
przy regularnej jeździe zaczyna wręcz wymiękać. Prujące się szwy, przecierający
się materiał czy wiecznie ubrudzone smarem nogawka okazały się być standardem.
Do tego pył i kurz drogowy również nie robił odzieży za dobrze. Zacząłem powoli więc wymieniać swoją garderobę
na taką bardziej rowerową i teraz z perspektywy kilku lat stwierdzam, że był to
strzał w dziesiątkę. Powiem więcej - jazda w zwyczajnych ciuchach obecnie jest
dla mnie jakimś nieporozumieniem i zachodzę w głowie jak udało mi się tak długo
w nich jeździć.
Strój rowerowy zaliczam do kategorii strojów, jak to mówię:
technicznych lub funkcyjnych, podobnie jak ubrania turystyczne. Oznacza to, ze
podstawowym kryterium jest funkcja jaką ma spełnić, a nie np. wygląd.
Wszystkich maniaków lansu i baunsu rowerowego szczerze przepraszam, ale
zamierzam pisać konkretnie i promować stroje praktyczne, a nie koniecznie
dodające +5 do respektu wśród ziomków na dzielni czy w kawiarni na starówce.
Do stroju rowerowego można zaliczyć: spodenki kolarskie, buty,
odpowiednie koszulki, chusty/czapki/bandany, okulary i rękawiczki z krótkimi
palcami. W wersji jesiennej i zimowej trzeba oczywiście wymienić spodenki na
spodnie długie, dodać bluzę i/lub kurtkę, ochraniacze na buty i długie
rękawiczki. Zupełnie osobną kwestią jest jeszcze kask.
Może i wygląda się jak skrzyżowanie maratończyka z pilotem myśliwca to jednak w tym szaleństwie jest metoda. |
W najbliższej przyszłości zamierzam poświęcić po jednym
wpisie na każdy rodzaj odzieży, pisząc na co warto zwrócić uwagę, a czego
lepiej unikać. Prawdopodobnie będą pojawiać się nawet konkretne marki, ponieważ
jestem zdania, że to co dobre trzeba chwalić, a to co złe piętnować, a nie
bawić się w jakieś tam certolenie. Poza tym sowite honoraria od sponsorów
pozwolą mi leżeć do góry brzuchem do końca życia, więc sami rozumiecie ; ).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz