Nie tak dawno stanąłem przed
wyzwaniem: kupić rower dla mamy. Przyznam sie, że wybór optymalnego jednośladu
nie był wcale taki prosty jak mi się na początku wydawało. W tym krótkim wpisie
postaram się podsumować swoje przemyślenia. Być może bedą one dla kogoś pomocne.
Na samym początku trzeba dobrze
się zastanowić nad naszą grupą docelową. Mama / babcia to osoba raczej starsza,
która rower będzie traktować jako umilacz czasu, ewentualnie jako środek
transporu do/z sklepu (lekarza/kościoła/targu). Nie będzie rozwijać zawrotnych
prędkości. Nię będzie jeździć w trudnym terenie. Dodatkowo osoby te wychowane w zupełnie innych czasach mają swoje
przyzwyczajenia. Moja mama mimo upływu lat nie potrafiła się przyzwyczaić do
hamulców klamkowych i niejednokrotnie z uporem próbowała hamować kręcąc pedałami do tyłu. Podobnie ma się sprawa z
przerzutkami. Mimo moich usilnych tłumaczeń prawidłowa obsługa tego ustrojstwa
nigdy nie stała się jej mocną stroną. Możemy próbować z tym walczyć i edukować
albo... kupić odpowiedni rower.
- Rama: mamy do wyboru dwa rodzaje: albo stalówka, albo aluminiowa. Ta pierwsza występuje powszechnie w tańszych rowerach, ta drugą wiąże sie już z wydatkiem powyżej 600zł. W praktyce ramy te różnią się wagą, oczywiście na korzyść tej drugiej. Jeśli mozemy sobie pozwolić na taki wydatek to bierzmy ramę aluminiową. Zawsze trochę odchudzimy rower i tym samym będzie on przyjemniejszy w użytkowaniu. Co do rozmiaru ramy to jestem zdania, że lepiej wziąć trochę mniejszą i ewentualnie wyciągnąć wyżej siodło niż kupić ramę za dużą, która będzie problematyczna do wsiadania/zsiadania. Pamiętajmy, że mama/babcia niekoniecznie musi być sprawna jak my i zsiadanie z dużej ramy może być pewnym problemem.
- Napęd: Osobiście zdecydowałem się na rower 3 biegowy z przerzutką zintegrowaną w piaście. Rozwiązanie takie jest proste w obsłudze i intuicyjne (nawet dla kogoś kto nie jeździł wcześniej na przerzutkach), w pełni wystarcza do jazdy miejskiej oraz jest praktycznie nie do zajeżdzenia podczas normalnej eksploatacji. Odpadnie nam również problem częstych regulacji i usuwania luzów z tańszych klasycznych przerzutek powszechnie montowanych wtym segmencie. Warto zwrócić uwagę na osłonę łańcucha. Mała rzecz, a pozwoli uniknąć plamienia kreacji wyjściowych smarem ; ).
- Hamulce: Miały być w piaście to będą w piaście. Oldschool na całego. Na szczęście rozwiązanie to jest cały czas popularne, więc czemu mielibyśmy go nie wybrać. Zatem tylny hamulec na torpedzie, a z przodu klasyczny v-brake.
- Siodełko: Powinno być duże i wygodne, najlepiej na sprężynach. Może i kolarzom może wystarczyć kawałek carbonowej deski, pamiętajmy jednak, że babcia raczej się ścigać nie będzie. Warto więc wziąć kawał porządnego siodełka, albo wręcz siodła niż później je wymieniać, bo jakiś żelowo/gumowany wynalazek się nie sprawdzi. Patentów z amortyzowaną sztycą nie polecam ponieważ rozwiązanie to nie należy do najtrwalszych.
- Przedni widelec: Wybrałem zwykły sztywny w kolorze ramy. Doszedłem do wniosku, że amortyzator do jazdy miejskiej nie jest niezbędny, a dokładanie pieniędzy do byle jakiego widelca z amortyzacją wcale nie poprawi komfortu jazdy za to będzie realnie odczuwalne w portfelu...
- Oświetlenie: Warto się zastanowić nad tym elementem. Oczywiście w dzisiejszych czasach kupno zestawu lampek jest dziecinnie proste ale pamiętajmy, że wymaga to dodatkowego montażu (i demontażu przed każdym dłuższym nienadzorowanym postojem, bo komuś się jeszcze spodoba...) i może być uznane za zbyt skomplikowane w obsłudze przez osobę obdarowywaną. Do tego dochodzi jeszcze kwestia baterii. Rozwiązaniem jest oczywiście dynamo. Nigdy nie byłem jednak przekonany do dynama instalowanego przy kole. Dosyć często wynalazek ten po prostu nie działał, a do tego nie należy do zbyt estetycznych moim zdaniem. Zdecydowanie lepszym rozwiązaniem jest dynamo zintegrowane w przedniej piaście. Dzięki temu nic nam nie szpeci roweru, działa zawsze jak trzeba, a do tego nie ma ryzyka, że babcia zapomni o światłach, bo po prostu tak się nie da : D.
- Koszyk/bagażnik: Dwie dosyć ważne sprawy. Chyba nie muszę tłumaczyć dlaczego. Koszyki występuja w dwóch podstawowych wariantach: drucianych lub wiklinowych. Wybór zależy już tylko od naszego gustu i zasobności portfela.
- Błotniki: Mimo, że jazda w złych warunkach nie będzie zbytnio preferowana przez obdarowywaną to jednak uznajmy błotniki za mus. Najlepiej wybrać zwykłe porządne, metalowe blotniki na stałe mocowane do roweru. Wszelkie patenty z ażurowymi maskownicami na pół koła może i wyglądają ładnie ale uznałbym je za raczej nie praktyczne: zwiększają masę roweru oraz utrudniają ewentualne czyszczenie.
Powyżej wypisałem moim zdaniem
najważniejsze cechy roweru dla mamy / babci. Oczywiście warto się skusić
jeszcze na jakiś ładny kolor lub malowanie oraz dokupić dobrą blokadę.
Gdzie kupować? Szczerze chciałbym
powiedzieć, że w sklepach rowerowych. Ale prawda jest taka, ze ceny są
zdzierskie, po prostu. Za egzemplarz Accenta mnie więcej pasującego do
powyższej specyfikacji w sklepie chcieli między 1100-1200zł. Na plus mogę
powiedzieć, że posiadał amortyzowany widelec chyba. Na minus zaliczę
beznadziejne szaro-buro-czarne kolory. Zdecydowanie lepsze ceny znajdziemy na
Allegro i sklepach internetowych. Tam, taki rower kupimy już za jakieś
800-900zł. Polecam zwłaszcza produkty Arkus-Romet, wśród nich znalazłem
najwięcej sensownych modeli.
Oczywiście w sklepach stoja
piękne Batavusy i inne markowe holendry. Tylko czy ładny nietypowy kolorek (to
trzeba im przyznać) i parę literek na ramie jest warte wydawania trzech,
czterech lub pięciu tysięcy? Mogę was zapewnić, że będzie jeździł tak samo, a
babcia może nawet nie zauważyć różnicy o ile jej nie pokażecie paragonu ; ).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz