Właśnie
wróciłem z drugiej w moim życiu Masy Powstańczej. Podczas tegorocznej, szóstej
już odsłony tej imprezy, główny zarządca Chmurostanu był dla nas bardziej
wyrozumiały i na szczęście oszczędził ulewy ;). Dla przypomnienia - rok temu, 5
min po ruszeniu Masy spadła tak niewyobrażalna ilość wody z nieba, że wszyscy
uczestnicy momentalnie byli mokrzy do ostatniej nitki. Na szczęście większość
pokazała klasę i pokapując i szczekając zębami dojechała do końca. W tym roku
było nas ok. 1800 sztuk i jechaliśmy w hołdzie Zawiszakom na mniej więcej 20km
trasie.
Głównym
powodem do pomarudzenia dla mnie jest fakt, że 'przewodnik' (ewentualnie osoba
odpowiedzialna za komentowanie trasy) dała w tym roku po prostu ciała.
Specjalnie jechałem blisko czoła Masy, by móc posłuchać co będzie miał do powiedzenia.
I niestety, poza tym, ze w kółko powtarzał mantrę kim jesteśmy i po co jedziemy
to nie powiedział praktycznie nic ciekawego. A szkoda. Nie uwierzę, że nie
można powiedzieć czegoś więcej poza wskazaniem paru miejsc oporu, budynków
poczty czy wspomnieniu jednego (!) z powstańców. Co jak co ale na imprezę,
która ściąga prawie 2000 ludzi można chyba ściągnąć kogoś kto ma coś ciekawego
do powiedzenia. Aż się prosi o wspomnienie jakichś ciekawostek, chociażby z
życia codziennego pocztowców, przypomnienie co znamienitszych postaci,
powiedzenie czegoś więcej o ogólnym znaczeniu poczty dla powstania. Można było
wręcz pokusić się o puszczenie 'z taśmy' jakichś wywiadów z powstańcami (tak
jak to leciało na parkingu przed muzeum). A tak usłyszeliśmy tylko, że
powstańcy narażali życie i, że dostarczali dziennie po około 6000 wiadomości. I
tak w kółko przez 2,5h...
Drugim
mankamentem było iście żółwie tempo poruszania się czoła Masy. Wiem, że jest to
normą ale odnoszę wrażenie, że spokojnie można było dodać te 5km/h, by trochę
zdynamizować cały przejazd. Zwłaszcza, że nie towarzyszyła nam ciężka riksza z
nagłośnieniem tylko vanik.
Żeby
nie było, że tylko marudzę, to na plus zdecydowanie zaliczę bardzo sprawnie
przeprowadzoną rejestrację i wydawanie koszulek. W porównaniu z tym co
widziałem rok temu to kolejki były zdecydowanie krótsze i cały proces
przebiegał znacznie sprawniej. Nadal co prawda nie rozumiem ludzi, którzy zamiast się wygodnie zarejestrować przez Internet chcieli stać w dłuuuugiej kolejce i to w słońcu do zwyklej rejestracji ale cóż... maschoiści są wśród nas ;).
Pomimo
żółwiego tempa czoła Masy trzeba przyznać, że cały przejazd przebiegł bardzo gładko.
Nie licząc, chyba dwóch postojów praktycznie cały czas jechaliśmy w miarę
płynnie. A Ci co uczestniczyli w paru
większych masach zapewne dobrze wiedzą jak irytujące potrafią być postoje trwające
nieraz i po kilkanaście minut.
A tutaj redaktor naczelny tego bloga wraz z korektorem naczelnym ;) w Masowych koszulkach. I pamiętajcie - włączcie światła! |
A na
sam koniec chciałbym również zwrócić uwagę na bardzo fajny wzór koszulek. Projekt
jest schludny, czytelny i po prostu ładny. Zgrabnie nawiązuje zarówno do
tematyki powstańczej jak i do rowerowej i pozytywnie wypada na tle dosyć
nijakiego projektu sprzed roku. Tak trzymać i do zobaczenia za rok!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz